Wałecki bieg filmowy
Od zawodów w Obornikach miałem dokładnie miesiąc na przygotowanie się do biegu na 10 km w Wałczu. Jest to jedna z bardziej uroczych tras wiodąca wokół jeziora wraz z przeprawą po jedynym bodaj wiszącym moście w Polsce łączącym dwa brzegi jeziora. Jest to most Kłosowski nad jeziorem Raduń.Zacząłem oczywiście od wpisu na listę startową. Będę miał numer 171 ze swoim imieniem.
Do treningów przystąpiłem 28 czerwca, przebiegłem łącznie 133 km, najdłuższe wybieganie to 16 km pokonane w 97 minut - nic mnie nie bolało, czułem się świetnie.
28 lipca 2013 w samo południe stanęliśmy na starcie - prawie 700 zawodników, a wśród nich ja i dwaj moi bracia (czwarty z braci zajmował się logistyką).
Prowadzący zawody, to znana dwójka dziennikarzy sportowych radiowej trójki - Michał Olszański i Krzysztof Łoniewski. Dyrektorem biegu był Sebastian Chmara, a starterem - Paweł Januszewski.
Już podczas rozgrzewki z nieba lał się żar. Tuż przed startem zrobiło się ciemno jak w tropikach, kilka razy potężnie zagrzmiało, ale spadło tylko parę kropli deszczu. W cieniu było 37 stopni!
Ze starszym z braci umówiliśmy się, że biegniemy od startu do mety razem tempem 6 min/km. Umowa sobie a brat sobie. Już po pierwszym kilometrze nie wytrzymał i zostawił mnie w tyle (to ten z numerem 38).
Dalej trasa prowadziła alejką wzdłuż jeziora, w cieniu przez las a następnie mostem wiszącym na drugi brzeg jeziora.
Ostatnie dwa kilometry były niezwykle męczące - otwarty teren i piekące słońce. Dobrze, że na ostatnim odcinku była jeszcze kurtyna wodna. Szczególnie, że przed samą metą był krótki podbieg pod kątem 25 stopni.
Na metę dobiegłem jako 408. zawodnik z czasem netto 1:04:12. Było nieco gorzej niż zakładałem, ale ważne, że bieg ukończyłem w dobrym nastroju.
Oczywiście był medal na szyi i przepyszne rogaliki z dżemem, których zjadłem z pół kilograma!
Mój najmłodszy brat zajął 82. miejsce na 472 zawodników, którzy ukończyli bieg. Jego wynik to 44:16. Natomiast starszy ode mnie o rok z wynikiem netto 56:20 był na mecie 296.
Postanowiliśmy, że za rok przyjedziemy znów do Wałcza, ale ... nieznane są wyroki boskie.
http://www.eurocalendar.info/dokument/2013/17791_1539_trasa%20duza.jpg
Miałam cykora i się nie zapisałam, słuchałam w Trójce, ehhhh ale za to w tym roku pobiegnę :)
OdpowiedzUsuńDo odważnych świat należy! W 2012 r. po raz pierwszy w Wałczu kibicowałem bratu a rok później wystartowałem (niezbyt efektownie, ale swoje lata już się ma :)). Jest dużo kibiców i bardzo sympatycznie. I dobra organizacja. Ale od 2014 start jest w sobotę o godz. 19. Może się spotkamy :).
Usuń