środa, 6 maja 2015

Nie wystartuję w zawodach biegowych ...


Jest diagnoza ortopedy.

 

Prawdę mówiąc, to od miesięcy takiej diagnozy się spodziewałem. I jednocześnie obawiałem, bo jednak bieganie lubię najbardziej. Mam pełną świadomość, że nic na siłę. Zdrowy rozsądek (jest inny?) podpowiada, że powinienem powoli przyswajać sobie myśl, że już nie pobiegnę w żadnych zawodach!
No bo niby jak? Bez treningu i przygotowania, jak 35 lat temu?  Nie w moim wieku i nie z takim bagażem doświadczenia. 
Powie ktoś: przestań chłopie użalać się nad sobą, jest wiele dyscyplin mniej urazowych, ciekawych i bardziej bezpiecznych od biegania, jak choćby i szachy. Tak, to prawda. Kiedyś (w szkole średniej) byłem nawet niezły w te "klocki", a raczej figury. Brałem też udział w zawodach i z dumą wspominam kilka partii rozegranych z mistrzami Wielkopolski w tamtych latach. Szczególnie z Ferdynandem Dziedzicem, Janem Jaworskim i Ireną Krawiec - uczestniczką igrzysk olimpijskich w Berlinie.
Dawno temu grałem w szachy i jakoś nie udało się zaszczepić tego bakcyla nikomu w mojej rodzinie.
  
Ktoś inny (równie rozsądny) doda: są przecież modne ostatnio uniwersytety trzeciego wieku. Tam można dać upust swoim pasjom i niespełnionym ambicjom.
Można się i wykazać i być użytecznym dla "swojej" generacji. Tak, to prawda - nie przeczę. Jest to nawet możliwe i być może nie wykluczone.

Zostało jeszcze kilka dyscyplin (sportowych), które lubię i mogę z moim "kalectwem" uprawiać. Mam na myśli rzecz jasna jazdę rowerem, pływanie i nordic walking. Zimą natomiast mogę bez żadnych (tak sądzę) przeszkód uprawiać narciarstwo biegowe. 
Mieszkamy przy samym lesie i nie brakuje nam tras biegowych. Byle tylko śniegu nie zabrakło.

Przyszła mi na myśl jeszcze jedna dyscyplina: rolki, a w zasadzie to łyżworolki. Są jednak zdecydowanie bardziej wyczerpujące od nart. I chyba zbyt mocno obciążają staw biodrowy. A ten niestety muszę już do końca oszczędzać. W przeciwnym razie czeka mnie endoproteza stawu biodrowego. Tym bardziej, że po operacji zespolenia prawa noga jest krótsza o 2 cm!

Przy okazji nasuwa się refleksja: skąd sportowiec amator ma czerpać wiedzę na temat powikłań zdrowotnych związanych z uprawianiem różnych dyscyplin. Przecież nie z internetowego forum! Wiedza ortopedy traumatologa jest też nieco zawężona, a dostęp do lekarza sportowego - ortopedy jest bardzo ograniczony. Podobnie rzecz się ma z fizjoterapeutami (wie coś na ten temat nasza znana mistrzyni Justyna Kowalczyk). Pozostaje więc mieć ograniczone zaufanie do opinii lekarskich i pilnie wsłuchiwać się we własny organizm. On prawdę ci powie. Oczywiście nie należy też zapominać o nauce, na którą nigdy nie jest za późno. Ważne też, by dzielić się opiniami z innymi sportowcami-amatorami. Możliwości nie brakuje.

Póki co biorę leki, smaruję żelem nogę od kolana aż po biodro i wracam na nasze leśne ścieżki. W maju to sama przyjemność przebywać wśród świeżej zieleni, gdzie w przestrzeni unoszą się cudowne zapachy a wokół słychać radosne śpiewanie ptaków.
A na szlaku zawsze można spotkać kogoś miłego i sympatycznego, kto się uśmiechnie i serdecznie pozdrowi.



 

6 komentarzy:

  1. Ehhhh życie. Ale na szczęście gorzej nie będzie, alternatywy som ;)
    Jak Pan będzie na kijkach w lesie i coś Panu tak ziiuu koło ucha, to znaczy ja biegłam. A jak mi coś ziiuu koło ucha - acha, Rundka jechał na rowerze :)
    Do zobaczenia !!!

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak, poczucie humoru ważna rzecz :)
    Nie załamuję się, szukam własnych alternatywnych rozwiązań. Wczoraj miałem już założone na nogach łyżworolki, ale jakoś nie mogłem przenieść się z tarasu na asfalt.

    OdpowiedzUsuń
  3. Halo halo, to znów ja :)
    Co u Pana słychać, jak powrót do zdrowia?
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam, właśnie dzisiaj miałem umówioną kolejną wizytę u ortopedy w Pile, ale do niej nie doszło. Mam wyznaczony nowy, dość odległy termin na 14 lipca. Z nogą jest spoko, dopóki biorę p.bólowe. Wczoraj miałem na treningu poważny kryzys - przez pierwsze dwa kilometry walczyłem z bólem. W końcu przemogłem go. Chodzę z kijkami prawie codziennie stałą trasą, przeważnie rano (krótko po siódmej). Jeżdżę również rowerem. Na nim nie odczuwam żadnego bólu.
      A Pani Kasia biega? Za 39 dni bieg filmowy :))
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Cieszę się, że się Pan nie poddaje! Nie ma to jak pozytywne nastawienie! Szykuje się Pan do jakiegoś sportowego wydarzenia, oprócz biegania?
    Ja również cały czas aktywnie, i biegam, i jeżdżę, czasami zdaje się aż za dużo :) Łapię kontuzje z przedawkowania ;), leczę, zaczynam od nowa, i tak w kółko.
    O tak! Wałcz - to będzie mój drugi wyścig od czasu ogólniaka hahah :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, chciałbym wystartować w wyścigu rowerowym podczas trzcianeckiej dziesiątki, bo bieganie raczej odpada. Nawet przy chodzeniu zdarzają się sytuacje, że nagle ból paraliżuje mi mięśnie i nie mogę zrobić kroku. Szkoda, że w okolicy nie ma żadnych zawodów w NW - brakuje mi atmosfery startowej i adrenaliny wywołanej zawodami.
      Podczas treningów używam aplikacji endomondo. Mam dzięki niej dodatkową motywację. Życzę udanych startów i zadowolenia z aktywności w terenie.
      Pozdrawiam ;))

      Usuń